Najnowsze komentarze
Z dwojga złego wolę podróżować prz...
Z tymi cenami odniesionymi do Skan...
@dokturpotfur Zakładam, że to spo...
Ach, Woodstock... minęło dziesięć ...
->Klurik: Jakby Ci się chciało, pr...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
Moje linki
<brak wpisów>

24.04.2012 02:53

Za młody jesteś, plomby Ci wypadną...

Przypadkiem mniejszym lub większym natknąłem się dzisiaj na dwa tytuły traktujące o "harleyowcach"... To mnie rozbudziło i postanowiłem dosypać trzeci tytuł w temacie.


Otóż jak pisałem poprzednio, HD chodziło mi po głowie od dłuższego czasu i jak to bywa wymsknęło mi się to przy tej czy innej okazji podczas rozmowy o dwóch kółkach. Wiadomo jak jest, raz się gada z kimś na światłach, raz się po trasie kogoś pozna, czasem ktoś na parkingu zaczepi, a bywa, że ze znajomymi przy browarku temat niebezpiecznie skręci w kierunku moto-opowieści. Człowiek czasem się mocno wkręci i przechodzi na temat, że by się zmieniło maszynę na coś innego. Tu każdy rozmówca z nadzieją uszu nadstawia, że zaraz usłyszy, że "dorosłem" i pragnę GSXR1ZZR, 300km/h w garażu, niesamowity dźwięk borowania zęba, bo to są dopiero motocykle.


- Harley'a bym chciał.


Cisza...


- Za młody jesteś - zaraz słyszę - psują się, to w ogóle nie jeździ, nie skręca, nie hamuje, przegrzewa się, wibracje takie, że plomby Ci wytrzęsie.


No dobra, tyle osób narzeka na te maszyny, że chyba coś w tym musi być. Może faktycznie pora zrewidować swoje wyobrażenia na temat tych przedpotopowych, prowadzących się zręcznie jak taczka z pijanym majstrem przewieszonym przez burtę, a na dodatek strasznie przecież drogich motocykli. Nie zdziwił mnie fakt, że wszystkie te opinie wygłoszone były przez osoby latające japończykami czy też jeżdżące wartburgami czy innymi matchboxami. Pomyślałem sobie, że pewnie jeździli i wiedzą więcej niż ja, młody smark, który w d... był i g... widział.


Czas mijał, to usiadłem na tym, to na innym...Ten niewygodny, ale "powyżej 140 wiatr odciąży Ci łapy", tamten jakiś dziwny i w ogóle wygląd trąci Koreą i to niekoniecznie tą południową, ten jest dynamiczny "już" powyżej 7 tys, tylko z tą oponą 240mm z tyłu to w zakrętach niekoniecznie... Wszystko ok, tylko tak szczerze to gdzie ja będę na codzień latał powyżej 140? Ghost rider między furami, aż ktoś skórkę od banana sieknie przez okno... Kręcenie silnika żeby wyprzedzać z kolei mnie nie kręci... Szukam czegoś czym mogę się przeturlać spokojnie i pooglądać widoczki po drodze, zabrać żonę i kilka klamotów na mały wypadzik na Mazury, czy gdzie tam wiatr zawieje. Intruder VS800 był fajny, ale poczułem potrzebę rozprostowania kopyt swoich (żonka też wygodniej by usiadła), większego silnika (co by przy przelotowej stówce wolniej kręcił i miał chęci więcej do wyprzedzania jeśli już zajdzie potrzeba) i ogólnie coś nowego bym spróbował.


Już wiem! GS lub coś z tej kategorii! Nie no zaraz zaraz... A po kiego grzyba mi motocykl jak koń, skoro mam 175cm jedyne (wzrostu dla co bardziej dociekliwych), w las, piach i błotko to lepsza będzie 100 kilogramowa "zabawka" z 40 konnym dwusuwem (oj prostują się łapy w stawach). Land Rovera do latania po asfaltach nie potrzebuję... Czyli wracamy do cruiserów, chopperów i stajemy w punkcie wyjścia. Intruder 1400? Jak już zmieniać to na coś faktycznie innego i większego. Intruder M1800? Niby fałka, ale trzeba kręcić drania, po drugim spojrzeniu wygląd jakiś taki... pretensjonalny rzekłbym, no i drogi. Hondy? VT1300CX zwrócił moją uwagę... blisko, ale też jakiś taki kosztowny ten motocykl... Rozwiązanie problemu przyszło, choć nie samo. Żona pomogła, bo akurat robiła kurs prawa jazdy A przy salonie Harley'a i wkręciła mnie na jazdę próbną. Dostałem na dłuższą chwilę Dyna Wide Glide.


Podchodzę do krzyczącego wymalowanymi płomieniami, świecącego chromami motocykla z wielkim silnikiem, kołem daleko z przodu i mówię sobie - Och ty w życiu, co za bestyja. Podobno waży ponad 300kg więc jak nie wywinę orła na wyjeździe to będzie gitara. - Kładę kask na kanapę, odpalam silnik... Coś walnęło, cały motocykl podskoczył jakby chciał pokazać jak się kica na rodeo, kask poleciał na beton, a mi wymsknęła sie jakaś drobna urwa. Zebrałem zabawki, moto podskakuje w delirium, ale siadam i odziewam się, bo przecież jak już tu jestem to sobie spróbuję chociaż... Jedynka, (ktoś upuścił wiadro?) puszczam sprzęgło, a ten już przed siebie. No to ciach. Na Toruńską, 2,3,4, wskazówka na busoli pokazuje północ, ale gdzie te wibracje? Zniknęły. Czuję tylko pulsowanie, ale zdecydowanie mniej upierdliwe niż w Intruzie, za to takie "mięsiste". Plomby są na miejscach, drobniaki z portfela nie wypadły, orzełek na złotówce się w zakręcie ze strachu nie zesr... Żyjemy.


Raczkowanie za mną więc czas pohasać. Obecność przyspieszenia i elastyczności stwierdziłem organoleptycznie, respektując wszystkie przepisy których chwilowo nie zignorowałem. 125Nm robi swoje mimo, że lekko nie ma (ja i moto to razem jakieś 380kg).
Pierwsze emocje nieco opadły, więc pora na drugie spojrzenie. Kiera szeroka, kopyta z przodu i też w miarę szeroko (ale krocza nie rozrywa). Jednym słowem poczułem się wygodnie. W końcu do siedzenia na motocyklu nie używam rąk ani nóg, tylko przeznaczonej do tego (i do ostentacyjnego drapania w miejscach publicznych) części ciała. Z zakrętu w zakręt przekłada się toto całkiem zgrabnie (nisko środek ciężkości), ale nie możemy przecież pozwolić żeby te plusy przesłoniły nam minusy. Ciepło. Chłodzony powietrzem silnik tej wielkości produkuje go wystarczająco dużo żeby straż graniczna wypatrzyła mnie nocą w podczerwieni na długo przed dotarciem w zasięg śmigłowców patrolowych. Prawe udko grillowane, prawe jajko na twardo, no chyba że będę używał motocykla do jeżdżenia, a nie turlania się w paradach czy innych korkach... Hamulce? Tu nie ma potrzeby postępowania łagodnego jak z pałeczkami przy nabieraniu wasabi. Tu się ćwiczy uścisk dłoni i gwarantuję, że największa ciapa po tygodniu latania przestanie się witać podając zdechłą rybę zamiast ręki. Zdaje się mówić "zrobimy z Ciebie faceta choćbyś miał tego nie przeżyć".


No już dobrze, wystarczy tego. Może i wyglądam jakbym próbował połknąć banana w poprzek, ale wracam oddać sprzęta zanim mi się spodoba i wsiadam na Intruza. Szukam kierownicy... a tu blisko jest, wbijam jedynkę... a nie to przednie koło... Wracam do domu, ale jakoś tak obco się czuję na swoim sprzęcie.
- Przejdzie za kilka kilometrów - myślę sobie. Ale gdzie tam. Od tej pory na jaki sprzęt nie wsiadłem było mi jakoś źle. Czegoś brakowało. VFR'y, Gixxer'y, Intruder'y, crossy, enduro i turystyki różnej maści wywoływały u mnie tyle emocji co wyciskanie pasty do zębów. I to nad ranem po średnio przespanej nocy.


Z rozsądku cenowego (no popatrzcie tylko jak mi się klepki poprzestawiały, że nazywam to rozsądkiem) przymierzyłem się do Sportstera 883 i 1200 custom, ale do latania we dwoje to się nie bardzo nadaje. Softail Deluxe? Nie dla mnie. Triumph'om z kolei brakuje dźwięku widlaka (acz zacne maszyny). Usiadłem więc po raz kolejny, i kolejny na Wide Glide'a, i za każdym razem wracał ten uśmiech jak u maniaka z uporem strzelającego z folii bąbelkowej.


Harley'owiec? A kto to taki? Frędzle, ćwieki, wielki brzuch i wypłata w gustownym acz skromnym opakowaniu niczym pałac kultury? A czy wszyscy na sportach jeżdżą w klapkach z koszulką zawiniętą wiatrem pod samo miejsce gdzie u innych bywa kark? Nieważne. Na zlotach jeszcze nie byłem, bo akurat jeździłem i nie miałem czasu. Spotykam coraz więcej młodych ludzi na HD (a także na innych chopperach i cruiserach). Ba, nawet spotkałem parkę na Boss Hoss'ie.


Może Wyatt i Billy z Easy Rider'a spełnili swoje marzenia, a może tylko zmarnowali czas. Nie wiem tego, ale jestem przekonany, że te "spokojne" maszyny nie są tylko dla "podtatusiałych" czy innych "no zobacz jaki jestem zły, prawie jak Hell's Angel". To wszystko bzdury którymi obrzucani jesteśmy to z jednej, to z drugiej strony. Jeździj tym czym lubisz, tak jak lubisz i lej z góry na dół na etykietki które nieelastyczni umysłowo starają się przypiąć wszystkiemu czego nie potrafią "zakwalifikować".

Komentarze : 4
2012-06-21 16:56:56 klurik

Ludzie lubią gadać i stąd mamy blog :)

Lubię, podoba mi się, jeżdżę. Przejechałem ponad 8tys. i nadal jestem zdania, że dobrze wybrałem. Mam fart :)

2012-06-21 15:23:50 sniadanie

Jest wiele mitów związanych z danymi sprzętami. Że takie to dla tych, inne dla innych. Nie wiem skąd się to bierze, chyba stąd, że ludzie muszą dużo gadać. Dla mnie Harley, podobnie jak każdy inny motocykl, może być dla każdego, kto się nim zafascynuje. Podobnie ma się rzecz z innymi maszynami. Lubisz, podoba ci się, jeździsz.

2012-05-13 20:54:32 klurik

Oj to faktycznie inna bajka. Ja Sportstery odpuściłem ze względu na absolutny brak komfortu podczas podróży we dwoje (tył dobija po przejechaniu rzuconego na asfalt peta).
883 miał zbyt mało mocy (jeździłem całkiem żwawym Intuderem 800), 1200 dawał radę, ale to zawieszenie...

2012-05-13 00:06:36 czupryn

Przymierzałem się do 883 przed Tośką. Nie wiem, co mnie podkusiło, chyba marketingowcy HD złapali mnie w swoje macki. Na szczęście przeszło mi zanim sprzedawca zdążył przygotować ofertę. Sprzęt zacny, ale na 3-4 motocykl, od święta. Z drugiej strony, Daytona niby też się nadaje tylko na tor... :)

  • Dodaj komentarz