11.05.2012 22:11
Sztywny kark
Wystarczy przejechać kilka, kilkanaście kilometrów po naszych drogach żeby zobaczyć pierwsze osoby z tą przypadłością, która mnie osobiście przeraża, choć muszę przyznać, że i w pewnym stopniu fascynuje.
Pozwólcie, że wyjaśnię na przykładach.
Nie dalej jak wczoraj podczas krótkiej wycieczki motocyklem na trasie Warszawa-Nowy Dwór Maz. - Warszawa, w drodze powrotnej postanowiliśmy z żoną zjechać z modlińskiej na stację benzynową. Tak się składa, że zjazd przecina droga dla rowerów po której akurat poruszał się rowerzysta. Spokojnie zwolniłem żeby przepuścić rowerzystę i kiedy już droga była wolna poturlaliśmy się w swoją stronę. Co w tym ciekawego? Otóż to, że rowerzyście nie przyszło do głowy choćby ruszyć głową w stronę ulicy, żeby upewnić się, że nic go nie dogania i nie będzie przecinało jego drogi. Może łypnął szybko i nie zauważyłem - myślę sobie...
- Widziałeś? Nawet się nie obejrzał. - to moja żona z siedzenia co-pilota potwierdza moją obserwację.
Ha! Więc mnie oczy nie mylą.
Postanowiłem to rozważyć lejąc do baku kolejne litry (ciepło jest, wszystkim się pić chce, tylko dlaczego moto nie jest łaskawe gustować w nieco tańszym napoju jabłkowym?). Doszedłem do wniosku, że to musiała być osoba cierpiąca na jakieś schorzenie górnej części kręgosłupa, a może najzwyczajniej człowieka przewiało. Przecież nikt zdrowy na ciele nie zrezygnowałby z tak prostej czynności jaką jest rozejrzenie się na boki w celu upewnienia się czy nic nie nadjeżdża, a zwłaszcza rowerzysta który podobnie do motocyklisty nie ma kontrolowanych stref zgniotu.
Po kolejnej chwili zastanowienia (litry lecą, portfel powoli
kieruje się w głąb nogawki) mam przebłysk wspomnienia kierowcy
samochodu z tą samą przypadłością...
Okolice Ronda
Zesłańców Syberyjskich, jezdnia w kierunku Włoch, tuż za
pierwszymi światłami które mają pomóc autobusom na
włączenie się do ruchu. W tym miejscu pasy robią taki mały myk w
prawo. Jadę swoim pasem, kierowca obok mnie swoim... jedzie
prosto. Zdążyłem przyhamować i strąbić delikwenta. I co? I nic.
Nawet nie drgnął. Pewnie jechał z uchylonym oknem i też mu kark
przewiało.
Przeciągające się lanie benzyny przywołało jeszcze wiele takich wspomnień. Czas kończyć tą nierówną walkę z dystrybutorem wysokooktanowej, wyciągnąć pistolet z wlewu i jakieś wnioski z obserwacji.
Są one następujące.
W kraju panuje epidemia nieznanej
zarazy. Czy to bakteria, czy wirus, który przemknął pod
czujnym okiem sanepidu, czy też inna gadzina? Nie jest to
przedmiotem tego badania. Stwierdzono jednak, iż powoduje groźne
w skutkach zesztywnienie karku uniemożliwiające jakiekolwiek
ruchy głową w osi poziomej u osób dotkniętych tą
przypadłością. Jednostki u których stwierdzono
występowanie w.w. zjawiska nie są w stanie poruszyć głową nawet
pod groźbą odniesienia ciężkich obrażeń ciała lub śmierci.
Leczenie - nieznane.
Zalecane postępowanie.
Unikać jazdy równoległej do
pojazdu kierowanego przez osobę u której występują objawy
upośledzenia czynności ruchowych karku. Zaleca się również
pozostawanie w zasięgu pola widzenia wynikającego z samego tylko
ruchu gałek ocznych.
W przypadku braku możliwości
zastosowania powyższego, należy w pełni wykorzystując własną
zdolność ruszania głową zastąpić ruchy osób niezdolnych do
tej czynności.
P.S.
Poruszam się zarówno rowerem, motocyklem jak
i samochodem. Dla jasności absolutnej, nie jestem uprzedzony (tak
mi się wydaje) w stosunku do żadnej z grup użytkowników
dróg. Po prostu staram się uprzedzać ich zachowania ;)
Komentarze : 5
Ja dopiero 6 sezon zaczynam, ale faktycznie widzę, że poprawia się sytuacja. Co innego w Maroku albo Turcji gdzie ostatnio miałem okazję jeździć moto... Właściwie Maroko przypominało mi taką Polskę 10 lat temu pod względem zachowań na drogach...
Łańcucha już nie wożę, a ze składaną tablicą byłoby ciężko u mnie. Poza tym za spokojnie jeżdżę żeby faktycznie był sens ;)
tak . Jednak jest to choroba europejska . Mieszkam w Monachium i mam z tym do czynienia na codzien. Rowerzysci na nic nie uwazaja. Niedawno - chyba wzoraj lub przedwczoraj strabilem jedna pania. Wtargnela mi prawie pod kola motocykla. Wjezdzala na szose bo jej sie jazda chodnikiem znudzila( na chodniku tez nie powinnabyc , tylko na szosie - brak pasa dla rowerowego )Nawet nie spojrzala w moja strone.Brak jakiegokolwiek odruchu co mnie troszki zdziwilo.
Z innymi tez jest tu nie lepiej.Za zwrocenie uwagi potrafia cos pomamrotac pod nosem,popukac sie w czolo i dalej pojechac akurat na czerwonym-standard.
Zadnego szacunku dla swojego zdrowia , bo o czyims...
I tak się poprawia. 5-10 lat temu to było rodeo na drodze...
A jak już się wozi "wzmacniacze argumentów", to warto zainwestować w składany uchwyt tablicy rejestracyjnej. Inaczej będą kłopoty. Ja nie wożę.
Kiedys woziłem łańcuch do przypinania motocykla zawinięty o oparcie pasażerki. Teraz jestem trochę bardziej zrelaksowany (staram się z całych sił i tylko czasem nie wytrzymam ;-)
kierowco, patrz w lusterka. Tak szybko odpadają... Pałkę polecam ;-)
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (6)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (4)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (1)