Najnowsze komentarze
Z dwojga złego wolę podróżować prz...
Z tymi cenami odniesionymi do Skan...
@dokturpotfur Zakładam, że to spo...
Ach, Woodstock... minęło dziesięć ...
->Klurik: Jakby Ci się chciało, pr...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
Moje linki
<brak wpisów>

19.04.2012 17:46

Ten Pierwszy

Intruz. Ten Pierwszy motocykl, który przekuł moje marzenia w stalową rzeczywistość.

Decyzja przyszła dość szybko, choć muszę przyznać, że to narastało gdzieś tam, w trzewiach. Nic dziwnego, w końcu pierwszy kontakt z motocyklem zafundowali mi rodzice kiedy byłem jeszcze embrionem, a po krótkiej przerwie wznowiłem kontakty jak tylko mogłem utrzymać się na baku ojca Cezety. Później długo, długo nic aż do wiosny 2007. Przyszła chwila, kiedy stanąłem w pół kroku i zdałem sobie sprawę, że w końcu zakup motocykla jest możliwy.

W którymś momencie pojawiło się pytanie jaki to ma być motocykl, bo przecież ten o którym marzę jest absolutnie nieosiągalny finansowo, a także aż nadto wymagający jak dla kogoś stojącego przy pierwszym punkcie poboru opłat autostrady tylko dla jednośladów (po głowie chodził mi HD Softail Custom). Kiedy już wylądowałem po chwili bujania w obłokach (palonej gumy oczywiście), zmieniłem zakładkę w serwisie ale drogim na nieco bardziej zbliżoną temu co mogłem wydobyć z dziurawych kieszeni i... wytypowałem Suzuki Intruder VS800. Duży? Nie. Mały? Też nie. Milion innych pytań w ostatniej chwili, ale ręka nie drgnęła kiedy przekazywałem gotówkę. W drodze do domu (jechał na pace) Intruz już wlepiał to swoje ślepie w moje plecy kiedy to rozmyślałem nad tym jak tu się teraz nauczyć jeździć motocyklem...

Z pomocą ojca, który swój ostatni motocykl sprzedał parę lat wcześniej, zacząłem stawiać pierwsze kółka. Intruz chyba wiedział, że musi mi nieco pomóc, wszak moje doświadczenia w kierowaniu pojazdami mechanicznymi były delikatnie mówiąc wątłe. Samochód uznawałem za niepotrzebny (przecież rowerem czy metrem dojadę szybciej i/lub przyjemniej). Zapoznawaliśmy się coraz lepiej, a kurs na prawo jazdy to była sama przyjemność. Trafiłem na instruktora, który pokazał mi "z czym to się je". Suzuki GN po mieście, CBR 600 F4 w trasie, KTM 535 w lesie i zacząłem "kumać czaczę". Odebrałem upragniony dokument, wróciłem do domu po Intruza i od razu do pracy. Parę tygodni później trasa Wwa-Białystok-Wwa i ani się obejrzałem nadszedł koniec pierwszego sezonu.

Och, różnie bywało. Raz regulator napięcia się poddał i wystrzeliły wszystkie żarówki. Była noc więc trochę taśmy klejącej w połączeniu z lampkami rowerowymi pomogło w drodze powrotnej do domu. Innym razem pękło uszko przy "+" i straciliśmy ładowanie i jedną celę w akumulatorze, na dodatek w sobotnie popołudnie kilkaset kilometrów od domu. Nasza wspólna przygoda trwała jeszcze przez 4 kolejne sezony, zwiedziliśmy razem 30 może 40 tys. km dróg różnej maści (choć najczęściej maści łaciatej). Byliśmy w górach i nad morzem, w Szczecinie i Suwałkach, sami i z dziewczyną (a później narzeczoną i żoną). Znajomość bywała trudna, ale dzięki temu lepiej się poznaliśmy i nauczyliśmy wzajemnego szacunku.

W zeszłym roku przyszła pora rozstania i nie bez wahania oddałem kluczyk. Z jednej strony szeptał głos, że sprzedaję przyjaciela. Z drugiej czułem się jakbym go wypuszczał na wolność żeby sobie pobiegał z kimś innym. Przyszła pora na Dynę (HD Dyna Wide Glide). To Intruz zmodyfikował moje marzenia, pokazał czego powinienem szukać i co tak naprawdę sprawia mi przyjemność. Dzięki Intruzie.

Czy powtórzyłbym to wszystko, czy wybrałbym taki sam motocykl gdybym miał stanąć przed wyborem raz jeszcze? Przecież tyle się mówi o tym żeby zaczynać powoli, od mniejszych i spokojniejszych maszyn. Nikt przecież początkującemu nie poleci motocykla który po odjęciu czy dodaniu gazu w zakręcie zaczyna indiańskie tańce (ach ten napęd wałem, miękkie zawiasy i spory v-twin)... Relatywnie dużo mocy, masa niczego sobie, hamulce... są i w trzy zdrowaśki zatrzymają z niemal każdej prędkości. Możnaby tak długo mówić o Intruzie, ale czy to jest w stanie zmienić cokolwiek? Nie. Nic na to nie poradzę - polubiłem go, a jego wymagania po prostu trzeba spełniać ze spokojem, bez szaleństw. Im trudniejsza sztuka do opanowania, tym większa satysfakcja.

Intruz

Komentarze : 3
2012-04-20 17:33:25 klurik

a dziękuję ;)

2012-04-20 08:55:25 morham

Fajno napisane.

2012-04-20 00:12:12 klurik

Witam wszystkich.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
2oo
[zdjęć: 2]

Tagi

autostrady (1), bezpieczeństwo (2), chopper (1), cruiser (1), Góry (1), Grunwald (1), Harley (1), harley-davidson (1), Kostrzyn nad Odrą (1), maroko (2), motocykl (1), Motocykle (1), pierwszy motocykl (1), Przystanek Woodstock (1), rower (1), słowacja (1), samochód (1), serpentyny (1), tatry (1), Turcja (1), unia europejska (1), urlop (1), weekend (1), WHO (1)