• » RiderBlog
  • » klurik
  • » Solone paluszki, solone chipsy, solowe przejażdżki...
Najnowsze komentarze
Z dwojga złego wolę podróżować prz...
Z tymi cenami odniesionymi do Skan...
@dokturpotfur Zakładam, że to spo...
Ach, Woodstock... minęło dziesięć ...
->Klurik: Jakby Ci się chciało, pr...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
Moje linki
<brak wpisów>

17.08.2013 22:32

Solone paluszki, solone chipsy, solowe przejażdżki...

czyli o jeżdżeniu solo i w grupie. I o Woodstocku 2013.

Lubię solo. Solone paluszki, solone chipsy i solowe przejażdżki.

Nie interesuje mnie snucie się po miejscach w których "mogą mnie zobaczyć" i największą przyjemność znajduję w samotnym i przez to nieskrępowanym turlaniu się przez miejsca bez ludzi. Zawsze to czułem, ale tegoroczny wyjazd na Przystanek Woodstock pozwolił mi to zrozumieć i przyznać się przed sobą samym do tego. Tak. Mazowsze jest bez sensu.

Pozwólcie, że wyjaśnię. Za każdym razem, kiedy opuszczam granice województwa, wkraczam na inny poziom motocyklowej wędrówki. Mazowsze dusi, przytłacza ilością terenów zabudowanych, wiosek, wsi, wioseczek i miast. Interesujących dróg jest jak na lekarstwo, a jak już się coś znajdzie, to inni uczestnicy ruchu mają własną koncepcję pokonania zakrętów i korzystania z przestrzeni którą oferuje droga1.

Z zeszłorocznego Przystanku Woodstock wróciłem samotnie pokonując trasę. Tak się złożyło, że znajomi postanowili odwiedzić po drodze swoich innych znajomych2, a ja wstałem o świcie, spakowałem się, powiedziałem "pa pa" i śmignąłem. Pusto, mgły, nikogo dookoła, nikogo do wyprzedzania, nikt mnie nie wyprzedza, nie muszę zwalniać ani przyspieszać. Mogę trzymać swoje ulubione 110. 6-bieg, silnik sobie pyrkocze, wibracje znikają, spalanie robi się minimalne, a wiatr nie jest zbyt dokuczliwy. Przy tej prędkości Dajną podróżuje się przyjemniej niż wszystkim innym czym do tej pory miałem okazję próbować. Krajobraz się przemieszcza, tu i tam błyśnie słońce na chromie.

Lubuskie jest dobrym miejscem na takie turlanie. Widoki, które można spokojnie konsumować są w mojej ocenie bezcenne, a myśli spokojnie toczą się przez głowę z lewej na prawą i na odwrót, w rytm pokonywanych zakrętów. Z tego powrotu i kilkugodzinnej samotności byłem bardzo zadowolony, być może tym bardziej zadowolony, im bardziej zostawiałem za sobą półmilionowy tłum ludzi na woodstockowych polach namiotowych.

W tym roku również zebraliśmy się z tym samym znajomym i ruszyliśy w kierunku mitycznej imprezy, aby złapać świat i nie wypuścić go z garści.

Z jednej strony jechało się przyjemnie, pogoda dopisywała, chociaż całą drogę mieliśmy pod wiatr. Coś jednak było nie do końca dobrze. A to troszkę wolniej, a to szybciej, raz za blisko, raz za daleko. Przy wyprzedzaniu zasłonięty widok, synchroniczna zmiana pasa, która okazywała się nie być synchroniczną, postój kiedy jeszcze bym pośmigał. ZKC3. W końcu dojechaliśmy.

Przystanek Woodstock? Motocykle, muzyka, ludzie, proste eksperymenty na ludziach4, upał i piwo. I ludzie. Dużo. Właściwie to jeszcze więcej.

Na tej fotografii wykonanej telefonem komórkowym5 widzimy ludzi patrzących na scenę. Większośc bardzo zadowolona, wykonują ruchy +/- zgodne z rytmem muzyki i piją piwo. Część przybija piątki i jest jeszcze bardziej zadowolona. W tym ja, ale tego akurat nie widać.

"Tits or treat" to pierwszy eksperyment. Ktoś rzekłby nieudany, ale dla nas był skarbnicą wiedzy którą wykorzystaliśmy w kolejnych edycjach. Przechodząc na język korzyści uzyskaliśmy o wiele lepsze efekty. DUŻE efekty.

Z racji panujących temperatur eksperymenty nie mogły trwać wiecznie albowiem bardzo łatwo było osiągnąć stany zbliżone do poniższego:

 "Nie podnosić. Zepsuty"

Jeszcze tylko krótka przerwa na "foto" i lecimy dalej z tematem:

Jawka

American Chopper? Muszą poćwiczyć zanim osiągną taki efekt. Silnik, wał oraz tylne koło jak widzę pochodzi z Intrudera 1400. Patrząc na gaźnik bezwiednie miętoliłem ręcznik6.

Pakowanie, szybki spacer na test Alko-Blow przeprowadzony przez rozbawioną ekipę policji, chwila kręcenia się, usmiechów, gadania, uścisków dłoni i już jestem w drodze powrotnej. Sam7. Asfalt znika z przodu motocykla i wyskakuje z tyłu. Niby ten sam, a jednak zmieniony moją obecnością i już od teraz jakby znajomy, do którego chętnie wrócę. Mijam Park Narodowy "Ujście Warty". Widoki tak piękne, że aż nie mogę się zatrzymać. Najchętniej piękne miejsca mijam, ponieważ nie chcę żeby przestały się przesuwać przed moimi oczami. To chyba znak, że trzeba przymocować sobie do kasku kamerę.

Ruch spory. Przed Poznaniem jeszcze bardziej gęstnieje z racji odbywającego się tam triathlon'u. Łapię grupę kilku motocykli. Zauważają mnie, witam się i nie wyprzedzam, zostaję z nimi. Może jednak będzie przyjemnie przejechać trochę kilometrów razem? Nie, nie będzie. Prowadzący ma kurcze nadgarstka. Raz 80, raz 120. Za chwilę znowu 100. Nie, nie ze względu na ruch. Zmienia pas na lewy, wszyscy za nim. Samochody wyprzedzone, ale zostajemy na lewym. Dogania nas szybszy samochód. Co robić? Zmienić pas na prawy kiedy grupa leci lewym? Zostaję, ale zniesmaczony bezcelowym blokowaniem pasa. Jeszcze kilka kilometrów i skręcają. Macham na do widzenia.

Solo. Jeden ślad, jeden kierowca, jedna droga. Wielkopolska też ładna. Wskazówka pokazuje... no właśnie, zwolniłem za jakimś samochodem dając innemu spokojnie wyprzedzić. Odkręcam nieco, mokry asfalt, poślizg... Delikatnie odpuszczam, trzymam nogami... Mam go. Trochę to trwało8. Niutonometry, tarcie, mokro, prędkość. Z tą fizyką to ja się mam... Mea culpa. Widziały gały po czym śmigały.

Wskazówka prędkościomierza znów jak igła kompasu, pokazuje jedyny słuszny kierunek: przed siebie. I też jest jedna i nie trzeba więcej.

 

----

1) Na przykład:

- Ten zakręt oferuje dużo przestrzeni do wyprzedzania. Wystarczy, że mi trochę ten na motorze zjedzie i się zmieszczę zestawem jak ręka w rękawiczkę - rzekł Aleksandr, cisnąc na tempomacie, z nogą w białej skarpecie i sandale wygodnie ułożoną na podszybiu kabiny swojego DAF'a.

2) Nie tych znajomych z którymi byłem na Woodstocku rzecz jasna. To ci z którymi tam byłem postanowili odwiedzić tych którzy nie są moimi znajomymi a są ich i z nimi tam nie byłem. Jasne?

3) Zawsze Kurczę Coś

4) Takie "uwaga kabel leży" jest w stanie zatrzymać grupę ludzi o dowolnej liczebności. Często trzeba się później z nimi napić piwa.

5) Telefonem komórkowym. Pfff. To tak jakby komputer nazywać kalkulatorem, bo między innymi może wykonywać działania matematyczne.

6) Z braku czapki w upale i mokry ręcznik daje radę. Chociaż słabiej się w rękach miętoli.

7) Nie licząc wiernego woodstokowicza, Pana Żyrafy.

8) Całe wieki. Bullet time jak w Matrix'ie. Ja mierzyłem kalendarzem ale pewnie wystarczyłby stoper.

Komentarze : 6
2013-08-20 13:08:43 sniadanie

Geniusz, to mało. Myślę, że to dzieło sztuki reklamowej powinno zostać nagrodzone jakąś główną nagrodą i kilkoma pomniejszymi medalami w skali - rzecz jasna - międzynarodowej.
Ale tak, Mazowsze ma niewiele do zaoferowania dla motocyklistów, choć mogę się mylić.

2013-08-20 00:48:00 klurik

@sniadanie
Nie wiem kto to wymyślił, ale musi jakiś geniuś. W jednej chwili trzymałem w dłoni cały świat, oszczędziłem 100 000 litrów wody rocznie i jeszcze sikałem. Poczułem się jak nadczłowiek.
Z eksperymentów na ludziach z wykorzystaniem pisuarów zdecydowanie wolę ten w którym wewnątrz pisuaru znajduje się narysowana muszka, którą większość próbuje spłukać (zobaczyć czy żywa?) dzięki czemu zostaje osiągnięte doskonalsze skupienie wiązki i wzrost czystości w lokalu z pienistym.

Okolice Modlina? Tak, miejsca bywają interesujące, ale drogi do nich prowadzące już mniej. Brakuje tego stopniowego odsłaniania się kolejnych planów w miarę kilometrów i zakrętów. Nie przestaję jednak szukać, może jeszcze spodoba mi się mazowsze z siodła.

@EasyXJRider
Osobiście nic nie mam do 100, ale z czasem Dajna nauczyła mnie lubić 110 bardziej. Tak o pół litra na setkę bardziej.

2013-08-19 11:46:08 sniadanie

"W tej chwili trzymasz w dłoni cały świat"... kto to wymyślił?
Solo? Tak najbardziej lubię i nie sądzę, abym zdanie zmienił. 60-70 km/h.
Co do Mazowsza to skłonny jestem przyznać Ci rację, choć - jak wszędzie - znaleźć można rejony bajeczne. Choćby nieobce mi okolice Modlina, o których ktoś kiedyś na riderblog wspominał.

2013-08-18 22:26:45 EasyXJRider

Nie masz pojęcia, jak doskonale Cię rozumiem w kwestii jazd solo i nie solo. Wygląda na to, że jedyna różnica leży w prędkości przelotowej. Dla mnie komfortowe optimum (niezależnie od sprzętu) to 120. Ale i 100 bez narzekania znoszę.
No i kwestia widoków z drogi. Rzeczywiście, najładniejsze są w ruchu.

2013-08-17 23:56:52 klurik

Kabanos zwabił mnie pod scenę. Dobrze mi się ich słucha.
Leżący motocykl powstał i zakręcił się przy Tesco. Na leżące budził większe zainteresowanie.

2013-08-17 23:11:44 zr 7

Są plusy jazdy solo(solą) i plusy jazdy więcej niż solo, ale tych nie za bardzo doświadczyłem,ponieważ z moich znajomych tylko ja jeżdżę n 2oo.
PS. tego położonego żółtego również widziałem,leżał tak przynajmniej do południa, a pózniej już nie wiem bo mnie nie było...
PS.2 tak bardzo chciałem zobaczyc Kabanosa i Hunter'a...

  • Dodaj komentarz